Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wróci życie lub śmierć nastąpi. Ja chcę pójść do nich, otrzyć im łzy i żyć pomiędzy niemi.
— Więc do widzenia Serafinie, jeszcze znajdziesz się z nami, lecz na innym planecie. Na żadnym nie ma szczęścia zupełnego, na każdym żyć można dość szczęśliwie, krzepiąc się w duchu, wierząc, że doskonałe szczęście danem będzie dopiéro w niebie, gdzie ciała nie ma, i namiętności, pędzące cielesném życiem, umilkną na zawsze w wiecznie trwającem uczuciu niebiańskich uwielbień.
W szyscy zbliżyli się do mnie i serdecznym mnie pożegnali uściskiem. Wróciłem duszą na ziemię, na któréj jako uśpione ciało leżałem przez całe dwa miesiące, od chwili gdym zemdlał na grobie księdza Benjamina.
Tam mnie znaleziono uśpionego, zawieziono mnie w tym stanie do Montpellier i złożono w szpitalu. Wkrótce potém przybyli ojciec, matka i siostra z Polski i w tym dziwnym znaleźli mię stanie, o którym nie można było wyrzec z pewnością czy się skończy powrotem do zdrowia, czy śmiercią, lub co gorzéj idyotyzmem.
Lecz życie fizyczne nie ustawało w mém bezdusznem ciele, puls bił dobrze, cera wprzódy tak blada, nabierała oczywiście czerstwości, a cała twarz wyrazu weselszego.
— Jego dusza musi być szczęśliwszą tam, gdzie