Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Cha! Wielki Boże! tym światłem jest latarka, a trzyma ją w swym ręku Neujabi, zdradliwy książę, o którym mniemałem, że jest z swą księżniczką Snogrodzką w Ciemnostanie.
On jak gdyby oczekiwał kogoś.
Lecz jakiś szmer dolatuje i zbliża się wartko.
I wpada jakiś świetny srebrny obłoczek w czarną chmurę, w środku której czeka Neujabi i tu srebrny obłoczek łączy się przed memi oczyma z postacią księcia.
Boże! to Lawinia!
Neujabi ze wzruszenia opuszcza latarnię, która spada na dół, ja puszczam się za nią, chwytam ją, szukam ich w obłoku i znajduję.
Ona w jego ramionach, omdlała, z drżącemi skrzydłami; on pije jéj koralowe usta, przyciska ją do serca.
— Lawinio! Neujabi! krzyknę aż zadrżały echa gór okolicznych.
— Nafirze! przedstawiam ci księżnę Neujabi, żonę moją od przyszłéj nocy, rzecze książę unosząc omdlałą Lawinie w swych silnych ramionach.
Teraz mnie latarnia wypadła z ręki, ale ziemia wyjrzała jasna i świetna z po za chmur i okazała mi upojonych roskoszą małżonków.
— Przebacz Nafirze! ja ciebie kocham, lecz w nim kocham siebie; podaj mi rękę, bądź naszym