Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz nie trwał wiecznie, bo jednéj chwili jakieś dziwnie miłe dreszcze jaźni przenikać zaczęły nerwy moje i wdzierać się do mózgu drażniąc go, łoskocząc, wstrąsając do coraz pełniejszego czucia.
Słyszę jakieś przyjaźnie brzmiące głosy około mnie, otwieram oczy i widzę przed sobą starego barona Drzejnę w swym urzędowym mundurze i młodego przyjaciela Icangi, trzeźwiącego mnie solami.
Kilku innych mężczyzn obok nich ujrzałem.
— Dzień dobry doktorze! zawołał Drzejna, dzień dobry drogi przyjacielu, krzyczy Icangi, i ze łzami w oczach ściska mnie i całuje.
— Ach, więc żyję i jestem pomiędzy przyjaciółmi! zawołam przejęty najwyższą roskoszą.
— I będziesz wolnym za chwilę, rzecze wielki sędzia, pomagając mi wstać z łoża.
— Długo spałem?
— Ośm dni mój dobry Nafirze, odpowie Icangi. Ach! ileż ucierpieliśmy nim zacny sędzia zdołał wyśledzić co się z tobą stało. Daléj zabieraj się, ruszajmy z tąd nim nas kto zdradzi i zdenuncyować zdoła.
— Ale książę Neujabi? spytałem.
— Leży tu obok ciebie na drugiem posłaniu i śpi w najlepsze.
Istotnie Neujabi spał, ale nie chrapał. Część