Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mieli o was staranie jak najczulsze, ja sam dojeżdżać będę często do was; dobranoc moi dobrzy panowie.
— Słuchaj na miłość Boga panie ministrze, rzecze książe także już ziewając. Dziś miałem być na balu u księcia wice-lam y, jego córka, owa miła wdówka.....
— Cha! cha! pojmuję mój dobry książę, ona ciebie oczekuje do tańca.
— Więc jéj racz oznajmić mój ministrze, gdzieś mnie zaprowadził i zostawił.
— Tego nie zrobię, mój książe za nic w święcie; wice-lama zakazał.
— Więc przynajmniéj powiedz jéj, tak, w ciągu mowy, niby przypadkiem, że słowik nie będzie śpiewał téj nocy, chociaż tak pogodnie na niebie. Ale tak kilka razy powtórz to mój ministrze, że téj nocy słowik śpiewać nie będzie... rozumiesz panie ministrze?... tém się nie skompromitujesz a ją zaspokoisz.... będzie ci nieskończenie wdzięczną.... Dajesz słowo honoru na to?
— Daję, chętnie daję, dobranoc moi panowie.
Nim jeszcze wyszedł, my legliśmy na posłaniu jak byliśmy, sen nas zmożył.
— Ach, widzisz książe czego nas nabawiły twoje miłostki z córką wice-lamy, rzekłem usypiając.
— To nie to: chciał ci skraść flakonik z eli-