Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

robę prawie ciągle tam panującą, a zwaną cholera morbus.
— Racz pan wstąpić do księcia wielkorządcy, ale już wybrawszy się w podróż; zaraz tu stanie przed oknami pańskiemi ekstra pocztowa ryba o czterech ludziach, tyluż żaglach i śrubie Archimedesa; najdaléj za dwadzieścia kilka godzin staniesz pan Drzemniawie. Gubernator czeka z paszportem i instrukcyami.
Pakuję się z takim pośpiechem, żem zapomniał wziąść z sobą służącego, i idę się pożegnać z Lawinią, którą zastaję na dachu, z harfą w ręku i śpiewającą.
— Lawinio! żegnam cię, jadę w podróż.
— Bądź zdrów kochany doktorze, zapewnie niedaleka podróż i dziś będziesz z powrotem?
— Owszem pani, jadę do Snogrodu, nawet do stolicy, do samej Drzemniawy, rzeknę ostróżnie, z przyciskiem, dobrze uważając na twarz Lawinii, jakie sprawię wrażenie nowiną o chorobie księcia Neujabi.
— Nafirze! jak ty wlepiasz oczy we mnie? Boże, cóś mi masz złego do zwiastowania, Po co jedziesz do Drzemniawy?
— Zawezwano mnie do jednego dostojnego chorego.
— Do kogóż? spyta Lawinia cała drżąc.