Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

doznała Lawinia, ale nie w tym stopniu, jednakowoż oprzeć się musiała o ramię brata swego, bardzo przystojnego młodzieńca, w myśliwskim stroju, z kordelasem przy boku, który także spojrzawszy na mnie, stanął jak wryty z oczami wyłupionemi na mnie.
— Dzieci! co to znaczy? patrzycie na siebie jak na upiory, to mój przyjaciel Nafir, o którym wam telegrafowałem niejednokrotnie. A to moja siostrzenica Lawinia, to mój siostrzeniec Icangi. No! poznajcie się i bądźcie dobremi przyjaciółmi, bo szlachetniejszej istoty nie ma na całym księżycu jak pan Nafir.
Icangi przystąpił do mnie i porwał mnie w swoje objęcia, ściskając ramionami i skrzydłami jak starego znajomego, i mnie się serdecznie zrobiło w jego objęciach, ściskałem go jak dziecko, lubo tylko o pięć lat odemnie był młodszym. Jakaś promienista sympatya udzieliła się nawzajem sercom naszym, pojąłem zaraz w tej chwili, że będziemy nierozdzielnemi przyjaciółmi, gotowemi zginąć jeden za drugiego.
Potém zbliżyła się Lawinia i rumieniąc się po uszy, podała mi swą rączkę, najmilsze bawidełko jakie miałem w ręku. Jak się dziwnie smętnie uśmiechała, patrząc mi badawczo, pół nieśmiało, a pół poufale, w oczy!