Strona:PL Toeppen Max - Wierzenia mazurskie 1894.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

trumnę spuszczać do grobu, otwiera się ją raz jeszcze i te części ubrania nieboszczyka, które się przypadkiem wskutek wstrząśnień przy przenoszeniu zbliżyły do ust nieboszczyka, starannie się odsuwa, a czyni się to w tej myśli, że mogłoby to dać pochop nieboszczykowi do pożerania samego siebie.“
W piekle dusze gotują się w smole. Są jednak i kary osobliwe. Kto ukradł sieć, co uważa się za jeden z najcięższych grzechów, temu po śmierci będą wyrwane paznogcie ze wszystkich palców, i temi palcami będzie musiał rozwiązywać wszystkie węzły tej sieci. (Dąbrówno).

PODANIA I BAŚNIE.
1. PODANIA.
Karczmarka z Nakomiad.

Karczmarka z Nakomiad (pomiędzy Rynem i Rastemborkiem) była tak bezbożna, że często zamiast jednej zapisywała chłopom dwie półgarcówki piwa. Zmiarkowali to wszakże chłopi i, kiedy przyszło do zapłaty, wytykali jej oszukaństwo i mówili jej: „Jeżeli się chcecie dostać do Pana Boga, powinniście postępować uczciwie.“ A inni na to: „Ona nie ma ochoty do Pana Boga, jeno do djabła.“ Wtedy karczmarka zaczęła się zaklinać, że niech ją djabeł w ich oczach z ciałem i duszą porwie, jeżeli ich na jedną półgarcówkę skrzywdziła. Djabeł nie ociągał się, natychmiast zjawił się w izbie i w oczach ludzi porwał karczmarkę. Przytym powstał przeraźliwy hałas w izbie, tak, iż obecni z wielkiego przerażenia popadali jak nieżywi na podłogę. Tymczasem djabeł przemienił ją w czarną kobyłę i tegoż wieczoru zajechał na niej przed kuźnię w Szwarczsztynie, obudził kowala i zażądał od niego, aby mu okuł jego szkapę. Kowal nie zgadzał się, bo i ogień już był zgaszony i czeladź udała się na spoczynek. Ale djabeł nie ustąpił i tak powiada: „Mam listy, które dziś jeszcze w nocy odwieźć muszę; jeżeli nie wstaniesz i nie okujesz mi szkapy, zaskarżę cię przed swoim jaśnie wielmożnym panem. “ Kowal zląkł się, wstał i przyszykował obie podkowy. Kiedy wszakże przyłożył podkowę koniowi do kopyta, koń przemówił w te słowa: „Jeno ostrożnie, ojcze, bo jestem karczmarka z Nakomiad.“ Kowal tak się przestraszył, że mu obcęgi i podkowa z rąk wypadły. Djabeł napędzał go wciąż,