Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Tak się to mówi — z niedowierzaniem odparł Manano — ale ktoby zważał na przysięgi zakochanych!... Oto ostatnie pożegnanie.
Położył na stole list zawczasu przygotowany.
— Spieszmy się! — zawołał — koléj nie czeka.
Podał rękę spłakanéj kobiecie, ale ona odepchnęła go z pogardą. Miała już przekroczyć próg salonu, wtém oczy jéj padły na pęk róż, przypiętych do stanika. Pochwyciła je gwałtownym ruchem, przycisnęła do ust i położyła na stole, obok listu.
Mariano śledził każdy jéj ruch.
Capisco rzekł z udaném wzruszeniem polna róża, symbol pięknéj księżnéj, słodkie wspomnienie chwil miłości... Szczęśliwy młodzieniec!
Rozyna wybiegła nie oglądając się za siebie. Lica jéj pałały, oczy były suche.
Za chwilę powóz unosił ją ku nieznanéj przyszłości.
Kiedy Marceli wrócił do zamku, w salonie było pusto i ciemno. Kazał przynieść lampy i wtedy dopiero spostrzegł list na stole; pochwycił go z niepokojem i rozerwał. List zawierał tylko dwa wiersze:
„Zdawało jéj się, że cię kocha, ale to było złudzenie. Zapomnij, jak ludzie zapominają.”
Marceli krzyknął i pochwycił się za głowę; nic nie rozumiał.
— Gdzie jest księżna? — zapytał służącego.
— Wyjechała temu pół godziny.
— Sama?
— Nie, z tym panem, który na nią czekał.
— Czy mówiła dokąd jedzie?