Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy księżna raczy przetańczyć ze mną walca? — zapytał Besnard.
Wstała natychmiast.
— Zazwyczaj tańczę mało — rzekła — ale nie mogę odmówić synowi hrabiego Besnard.
— Strzeż się pani! — zawołał stary La Chesnaye.
Wsparła się na ramieniu młodzieńca, czarując go magnetyczném spojrzeniem. Zmieszany, niespokojny, nie mógł oderwać wzroku od jéj cudnych rysów; czuł, że mimowolnie ulega urokowi syreny.
— A więc pan jesteś synem hrabiego Brutusa Besnard, dawnego prokuratora? — zapytała powtórnie.
— Nieinaczéj... Czy znasz mego ojca, księżno?
— Nie, ale dużo o nim słyszałam... Słusznie chlubi się nim cesarstwo... Takie imię nakazuje szacunek — dodała z przymileniem.
Objął ramieniem wspaniałą jéj kibić i puścili się w zawrotny wir walca. Księżna przymknęła oczy, jakby w senném upojeniu; gorący jéj oddech owiewał twarz młodzieńca.
Nagle musieli się zatrzymać, muzyka grać przestała, dyrektor orkiestry dał znak pałeczką i za chwilę rozległy się dźwięki hymnu królowéj Hortensyi. Jednocześnie na progu Sali Marszałków ukazała się wyniosła postać wielkiego szambelana, księcia Bassano, który oznajmił donośnym głosem:
— Cesarz!
— Co to znaczy? — zapytała zdziwiona księżna.
— Cesarz obchodzi salony — objaśnił Besnard.
Młoda kobieta wyrwała się gwałtownie z jego objęć, a piękne jéj oblicze zupełnemu uległo przeobra-