Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Widzę, że jesteście wiochami... Nazywam się Rozyna Savelli.
Rzuciła im to imię z taką, dumą, jakgdyby powiedziała: Jestem Malibran, albo Ristori! Nazwisko to jednak wielkie sprawiło wrażenie.
— Savelli? — rzekł Ekscelencya — znałem podczas oblężenia Rzymu niejakiego Scypiona Savelli, który służył podemną i został raniony przy bastyonie Św. Pankracego. To był dzielny człowiek.
— To mój ojciec.
— Twój ojciec? Ach! przepraszam panią... Smutne rozbudzasz we mnie wspomnienia... Savelli! jedna z ofiar Bonapartego.
Młoda kobieta zbladła, oczy jéj błysnęły dziko.
— Rozstrzelali go dwukrotnie — rzekła głucho.
— Dwukrotnie? Ach! nędznicy... Jakże to było? Gdzie spełniono tę zbrodnię?
— W Prowancyi, po zamachu stanu... Podczas powstania na południu.
— Wiem. Niektórzy członkowie „młodéj Italii” połączyli się z republikanami francuzkimi i zginęli jak bohaterowie... Zawsze to samo... Szaleni!
— Oh! nie mów pan tego!... Mój ojciec dowodził oddziałem powstańców w Var. Serce jego przepełniała miłość wolności i miłość ojczyzny... Zato całą duszą nienawidził Bonapartego, odstępcę! Znał go niegdyś jako carbonara, należeli obaj do jednéj legii, spiskowali w jednéj wencie... Na pierwsze hasło powstania mój ojciec porzucił swoich uczniów i przyjaciół, opuścił Marsylią i podążył za innymi... Schwyta-