Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do kostek płaszcz angielski, weszła szybko: spotkali się spojrzeniem. Była zaalarmowana i spojrzała nań z niepokojem, ale zarazem z życzliwością, która go zdziwiła ogromnie.
— Co ona może myśleć? — spytał sam siebie.
— Jakże ci jest? — spytała Przerwicowa, podchodząc ku Eli i widząc, że ta jest już przytomna.
— Już dobrze — odparła Ela słabym głosem.
Rozbiorę cię, bo ci tak niewygodnie — rzekła Przerwicowa, dając Rdzawiczowi znak, aby wyszedł. Na odchodnem podała mu rękę i ściskając go serdecznie, spojrzała nań tak, jak kiedy się mówi oczami: rozumiem.
W pokoju swoim Rdzawicz stanął przy oknie i odetchnął szeroko: potrzebował powietrza, tchu. Do okna poczęła z ogrodu bić woń bzów i jodeł. Niebo oczyściło się tymczasem z mgieł i stało w gwiazdach prawie czarne i złociste. Wielka sowa przemknęła koło okna na swoich puszystych skrzydłach, szybko i bez szelestu. Noc była cicha i ciepła, tylko z pól szły od czasu do czasu jakieś dziwne, tajemnicze, dalekie odgłosy.
Oparł się o framugę okna i patrzył. Z chwilą, kiedy się znalazł sam u siebie, uczuł w głowie wir i chaos. Przedewszystkiem słyszał w sobie: jak echo: jestem kochany, jestem kochany... Tak, jest kochany naprawdę, całą pełnią miłości kobiecej; czuje to po raz pierwszy w życiu, czuje to, że jest kochany, tak, że mógłby przysiądz. Jakieś wielkie zadowolenie i zaspokojenie, jakaś wielka duma, rozparły mu pierś; wydało