Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wszystko to byli ludzie obcy, lub więcej, niż obcy... Marya już o tem wie; przeczytała w »Kuryerze« tak, jakby przeczytała o odznaczeniu jakiegoś Szweda, czy Hiszpana...
W tej chwili pani Twardowiecka spytała go, dlaczego swoich dzieł do Włoch nie posyła? Odparł jej że tam teraz niema centrum europejskiej sztuki, tylko w Niemczech i Francyi.
— Ach! Włochy, to taki cudny kraj — poczęła deklamować pani Twardowiecka. — Kiedyśmy przed rokiem byli na wiosnę we Włoszech, myślałam, że się rozpłynę.
— Z zachwytu, czy z gorąca? — spytał Morski.
— Pan wie, że panu wszystko wolno — rzekła pani Twardowiecka, grożąc mu kokieteryjnie wachlarzem.
— Dlatego, że jestem artystą, czy dla innych moich przymiotów? — spytał znowu Morski.
— Dlatego, że pan jesteś takim, jak jesteś — odrzekła pani Twardowiecka, robiąc przytem »dobrą minę przy złej grze«.
— Włochy są rzeczywiście pięknym krajem — odezwał się pan Twardowiecki, gruby szlachcic z pospolitą twarzą — ale to szelmy Włochy wszystko od nas pobrały. Bo proszę: szparagi »asparagi«, szpinak »spinace«, figa »fiko«.
— Byle nie ficca — wtrącił Morski.
— No, bo że cały kraj nazywa się Italia — mówił dalej pan Twardowiecki — to i po francusku jest Italie, nietylko u nas.
— Bardzo głęboka uwaga — rzekł Morski.