Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rdzawicz uczuł, że wszyscy spojrzeli na niego i oblało go gorąco; skłonił się i odpowiedział krótko:
— Tak. Dziękuję pani.
— Cóż się stało? Nic nie wiemy? — zapytały prawie równocześnie pani Rosieńska i pani Przerwicowa.
— Dostałem dyplom — odrzekł.
— Dyplom honorowy i ogłoszenie hors concours; bardzo się cieszę, że pana poznaję — dodała pani Zręmbska, ściskając mu mocno rękę. — Było już w »Kuryerze«.
— A w naszych pismach jeszcze nic — rzekła pani Rosieńska.
Wszyscy, jedni z ochoty, drudzy z obowiązku grzeczności poczęli mu mówić komplimenty. Pani Rosieńska wymawiała, że skoro wiedział o tem, nic im nie mówił; było jej bardzo przykro; natomiast panu Rosieńskiemu podobała się jego skromność. Pani Laura widocznie była przez pół kontenta, przez pół zmartwiona, że to nie »Ziuci«. Morski i Przerwie uściskali go serdecznie, zaś pan Edward Twardowiecki miał minę: »dobre i to, jak nie można być mną«, a pan Wiktor wybałuszył na niego oczy, czyniąc wrażenie, jakby nie bardzo rozumiał o co chodzi. Ela zbliżyła się ku niemu ostatnia, trochę nieśmiało, z mocnymi rumieńcami na policzkach i widocznie bardzo wzruszona.
— Przyjmie pan i odemnie powinszowanie? — rzekła cicho, wyciągając ku niemu na pół rękę.
Rdzawicz uścisnął jej drobną dłoń, odpowiedzieć jednak nie mógł, gdyż naokoło stali za blizko Edward Twardowiecki i Rózia.