Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ścia siedm i twarz miała niepospolitą i subtelną, której główną ozdobą były, przy rudych włosach i białej i delikatnej cerze, duże, ciemne brwi, i duże, ciemne oczy, oraz długi, lekko zagięty nos o cienkich nozdrzach. Wysoka była i wiotka, nie za szczupła jednak, a przytem w ruchu miała dystynkcyę angielskiej damy dobrego towarzystwa; z tem wszystkiem było w niej coś takiego, że Rdzawiczowi, kiedy spojrzał na nią, mimowoli przyszło na myśl słowo: »literatura«.
Zły, że go odciągnęła od Eli, odpowiadał Heimerthowej grzecznie, ale tak krótko, że odezwała się doń z uśmiechem:
— Przepraszam pana, żem pana zabrała, niech pan się jednak nie lęka. Uwolnię pana zaraz od obowiązków. Zresztą, powiem panu szczerze, to był tylko pretekst. Miałam ogromną ochotę pana poznać... od »Wampira«.
— Cieszę się, żem go namalował.
Patrząc na storczyki, które Heimerthowa miała u gorsu, Rdzawicz myślał, że nikt inny, tylko ona bukiet mu przysłała i rzekł głośno:
— Jeżeli się mylę, powie mi pani, że jestem śmieszny; pani należy się odemnie podziękowanie za kwiaty, które mi pani raczyła przysłać wraz z zaproszeniem na dzisiejszy raut, wszak tak?
Heimerthowa zmieszała się cokolwiek, ale na jedną sekundę i odpowiedziała, imitując doskonale prostotę prostoty:
— Tak, to ja. Myślałam, że panu tem zrobię przyjemność, a chciałam ją zrobić. Byłam zupełnie zama-