Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— I cóż ona?
— Zaczerwieniło się biedactwo, jak piwonia i nic nie odpowiedziała, ale widziałam, że ma ochotę przytulić się do mnie. Ona się w nim już kocha, choć sama jeszcze o tem nie wie.
— Żeby tylko z tego co złego nie wynikło. Z takim Rdzawiczem nigdy niczego nie możesz być pewną.
— Wiem o tem, ale taka Ela, taka śliczna, miła dziewczyna, musi go sobą zająć. Jakiś czas będzie w nim walczyć dawne uczucie z nowem, ale ile razy się zastanowi i zobaczy, że z tamtego płynie samo złe, a z nowego samo dobre, musi tamto wreszcie odepchnąć, a Eli chwycić się oburącz, jak zbawienia. Tyżwieckiej nie widział dziesięć miesięcy i na szczęście wyjechała teraz podobno na dłużej; wie zresztą chyba, że ona o niego tyle dba teraz, co o pierwszego lepszego z brzegu, a to zraża. Jerzy wiedział, że ja po zerwaniu z nim nie bywałam nigdzie i nie chciałam się bawić. Tymczasem tak się doskonale składa, że Elę mogę zatrzymać teraz u siebie, będzie ją więc mógł widywać, kiedy zechce i to się musi zrobić.
— Czyś mówiła o tem z Jerzym?
— Ach, ten do tego akurat! Podrapałby się w spód nosa wielkim palcem i powiedziałby: — Ziuci jest mały, albo: — Ziuci jest to — i tylebym się dowiedziała. To nie żadne »Zapadłe jeziora«, których nikt nigdzie nie widział, tylko poważna rzecz, małżeństwo. Rdzawicz musi ulec, jeżeli się tylko Ela w nim zakocha, bo jest miękki i wrażliwy, a ona się już kocha, dałabym sobie rękę za to uciąć. Niech się jeszcze trzy razy zobaczą