Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wujaszka sprowadziła spiewaków ze Smoleńska, to sję im jesc dało w sieni.
— Ależ to jest europejska sława!
— At! Pewnie nawet nie urodzony.
— Róziu! — rzekła starsza panna Rosieńska, zażenowana.
— Cjocja Nascja zawsze kazała się naprzód dowjedzjeć kto rodzji — odparła panna Mignon.
— Psst! — szepnęła pani Bisza. — Zaczyna.
Do burzy oklasków przyłączył się grad kwiatów. Wówczas tenor, przystojny, tęgi, jak byk, z wyrazem głupim, jak u woła, upuścił, niby przypadkiem, między szalone entuzyazmem kobiety swoje rękawiczki. Powstała formalna o nie bitwa. Wyrywając sobie, panie rozdarły je na drobne kawałeczki, a kawałeczki te przyciskały do ust i chowały za gors; on zaś stał na estradzie tryumfujący, pogramiający i bezbrzeżnie głupi.
— Przecie to chyba dureń? — szepnął do Przerwica Rdzawicz.
— A dureń — ten odparł.
— Ale ciebie z twoją poezyą, a mnie z moimi Centaurami i Wampirem zgasił zupełnie.
— To zawsze tak bywa. Similia simuibus. Jeszcze tego nie wiesz?
Wtem Rdzawicz, zobaczywszy przed sobą olbrzymiego, szpakowatego już mężczyznę, zawołał:
— Patrz-no co to za chłop! Żebym takiego dostał za model! Husarz czysty!
— Z twarzą kretyna, przypatrz się. To jest tak zwany hrabia Miś, z Galicyi. Ten nieszczęśliwy człowiek