Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Róża jest róża, ale ładny wazon jest ładny wazon. Szkoda tylko, że nie nosi się greckich fałdzistych, nieszytych materyj — rzekł Przerwic.
— Ładniebyśmy w tem wyglądały, kuzynku — uśmiechnęła się starsza panna Rosieńska.
— Czemu-że? — ozwała się młodsza. — Jabym sobie zaraz zakazała takie u Hersa, żeby tatko pozwolił. Zadzjałabym i cóż?
— Bajeczna figura! — zawołał Przerwic, który się z niezmierną rozkoszą wpatrywał w tę pannę.
— Figura nie figura — odcięła się urażona. — Także grzeczność.
— No, że jesteś figura, Mignon, to już daruj — rzekł pan Rosieński z miną seryo.
Rdzawicz patrzał kolejno na panny Rosieńskie, obie ubrane w blado­‑zielone suknie z kwiatami, co przypominało Zosię z »Pana Tadeusza« i łąkę. Biła też od tych dziewczyn jakby woń pełnych pasiek i zagajów wsi, jakiś jakby zapach kwitnących jabłoni i młodych brzóz i zboża w słońcu.
— Przejdźmy się — rzekła, powstając, pani Laura. — Poda mi pan rękę, panie Romanie?
— Służę pani.
Pan Rosiński podał ramię pani Biszy, Przerwic zbliżył się do starszej panny Rosieńskiej, ale ta uśmiechnęła się i rzekła:
— Niech kuzynek poda ramię Różyczce, będzie się kuzynek lepiej bawił i większą ma na to ochotę, prawda?