Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w dobry humor, uczuł się nadzwyczaj pełnym energii i ochoty do wszystkiego i był zdecydowany pójść na raut. — Cóż mi to szkodzi — myślał — niechże się »obetkam tą sławą, jak kot salcesonem«. Wiecznie siedzę, dyabli wiedzą gdzie, albo w dziurze, jak tu. Pójdę, co mi tam! Cóż mi zrobią? Niech się gapią, jeżeli mają ochotę. I czy to mnie pierwszego coś podobnego spotkało? Mało tam takich będzie jak ja? I dla czegóż takby się mną mieli specyalnie zajmować ludzie? A zresztą, odi profanum vulgus et arceo. Przytem zrobię przyjemność Przerwicowej...
Rdzawicz wiedział, że jej ogromnie zależy zawsze na tem, aby on był świadkiem powodzenia Jerzego. Czuł to, że ta kobietka, jakkolwiek zbyt dobra, aby mu życzyć inaczej, jak tylko jak najlepiej, nie chciałaby, aby jego rosnące imię miało być głośniejsze kiedykolwiek, niż imię Jerzego — i bała się tego. Naprzód Rdzawicz, jako rzeźbiarz, mógł zdobyć sławę europejską, co piszącemu po polsku jest prawie niepodobieństwem; następnie, jakkolwiek Jerzy, od Rdzawicza starszy, w tej chwili więcej był od niego znanym i uznanym: nadzieje, jakie rokowano Rdzawiczowi, były nierównie większe od tych, jakie rokowano Jerzemu. Pani Laura nie chciała o tem wiedzieć i udawała, że nie wie, ale nie wiedzieć nie mogła. Wpadła raz w pasyę i nie mogąc wytrzymać, wybuchnęła przed mężem. Przerwic jednak uśmiechnął się całkiem spokojnie i powiedział jej: Moja droga, trzeba się z tem zgodzić, że takich ludzi, jak ja, rodzi się naraz dziesięciu, a tacy, jak Rdzawicz, rodzą się raz na dwieście lat. Pani Laura wpadła w taką pasyę, że tupnęła