Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dniejsza, niż pani myśli — odparł Rdzawicz, wymawiając z naciskiem słowo »dziewczyna«. — Zresztą do figury pozuje mi kto inny.
— Jakto kto inny?
— Bo widzi pani, w »Opuszczeniu« nie widać wcale, a w »Wampirze« prawie wcale twarzy kobiety, raczej z za włosów widać jej tak mało, że wszystko jedno, jaka jest twarz; w Trucicielce zaś jeszcze nie robię głowy.
— Więc to nie ta sama będzie panu pozowała do głowy?
— Nie.
— A skądże pan model weźmie?
Rdzawicz spojrzał ze smutnem ździwieniem na panią Biszę, a potem rzekł:
— Nie mam jeszcze modelki do głowy.
I jakby mimowoli oczy padły mu na nieduże płótno, odwrócone ku ścianie, Tężel zaś rzucił na panią Biszę z boku pełne niezadowolenia spojrzenie.
W tej chwili ktoś zapukał do drzwi. Był to posłaniec z ogromnym bukietem w ręku i listem.
— Co to jest? — spytał Rdzawicz.
— Tu mi kazali oddać do pana Rdzawicza.
— Tak, to ja. Kto wam dał to?
— Czyjś lokaj.
— Przeczytajże pan list — wtrąciła pani Laura niermiernie ciekawa, co w nim jest i skąd bukiet?
— To zaproszenie na ten dzisiejszy raut na dobroczynność.
— Zaczynasz pan być modnym.