Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i leżał, oddychając, jakby braknące powietrze chwytał ustami.
— Romek — ozwał się Tężel oszołomionym głosem.
Rdzawicz nie odpowiedział; leżał nieruchomy i chwytał powietrze.
Długa chwila zbiegła, nim odjął twarz i podniósł się nieco; Tężel wzdrygnął się, tak wyglądał.
— Co to jest? — szepnął. — Co się stało?
Tężel nie wiedział, co odpowiedzieć. Rdzawicz zaś wydobył portefeuille z bocznej kieszeni ubrania, wyjął zeń list w podłużnej, blado­‑różowej kopercie i podał go Tężlowi, mówiąc: Czytaj.
Tężel począł czytać.
»Jedyny mój, najdroższy! Mój! Ty! Ti!
Okropnie cieszy, że Rom zrobił taką Dyannę! Rom jest caca. Rom jest śliczny. Niech cieszy, że cieszy. Przyjdź zaraz. Rysi jest tęskno bez swojego pana.
Całuję lewe ocko.
Mój Ty! Taką mi sprawiłeś rozkosz. Mój geniusz! Czy to może być, żebyś mnie Ty kochał? Za co mnie Ty kochasz? Jak Ty mnie możesz kochać? Czy to może być, żeby mnie tyle szczęścia spotykało? Czy ja jestem warta tego? Czy ja Ci potrafię dać szczęście? Wszystko, byleś Ty był szczęśliwy. Ja przestaję istnieć dla siebie. Jedyny mój, skarby moje, wszystko moje, życie moje! Chciałabym dla ciebie ponieść jakąś wielką ofiarę, chciałabym dla Ciebie, cierpieć, umrzeć. Czuj dla mnie, co chcesz, ja Ciebie kocham! Mój Ty! Mój Ty! Mój!
Całe miasto mówi o Twojej Dyannie. Nawet cio-