Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gaczkę i zakurzone szyby, maszynkę do kawy i kanarka, któremu będzie dawał okruszyny chleba i cukru, i nakoniec umrze, jak Kamionka w Lux in tenebris lucet...
W usposobieniu tem, spotkawszy po drodze psa, który zdychał pod murem z głodu i zimna, przyszedł do domu. Począł się cicho rozbierać i miał uczucie starego emeryta. Włożył pantofle, aby je tylko włożyć i z rozkoszą myślał o łóżku, choć mu się ani spać, ani leżeć nie chciało. Ułożył porządnie na stole książki i pióra, obtarł z kurzu kałamarz. Chciał, aby dokoła było cicho, ciepło i czysto, jak u starego emeryta.
A gdy układał papiery w szufladzie, trafił na pęczek kwiatów, zbieranych gdzieś nad Dunajem, podczas ostatniej podróży do Wiednia; zbierał je dla Maryi, a ona wtenczas już nosiła się z zamiarem zerwania z nim... I nie dał jej ich, już nie zdążył...
Oparł głowę na ręku i zamyślił się. Zdjął go taki żal nad tymi kwiatami, taki smutek serdeczny... Rwał je w takiej chwili, kiedy temu, coby mu był rzekł, że dla Maryi jego serca trzeba, byłby powiedział: bierz! Rwał je w takiej chwili, kiedy szalony tęsknotą, błąkał się po obcych łąkach, nad obcą rzeką i zdawało mu się, że się mu dusza po falach rozpłynie od słodkiego wzruszenia... Tak się spieszył do niej, do niej!... Nigdy, nigdy, odkąd ta rzeka szumi, nikt nad nią nie tęsknił tak bardzo, tak naprawdę serdecznie i niezmiernie...
Pełne miał usta słów o niej, dla niej, do niej... Szedł pustką taką, że mógł mówić głośno — i mówił... Wołał jej po imieniu, zdrabniał jej imię, pieścił się niem, czuł drażniącą słodycz na wargach od spieszczanego