Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wschodnie prefektury cesarstwa, poszarpane herezyami, przestały myśleć o posłannictwie nauki Chrystusowej, która przyszła, aby opasać całą ludzkość jedną wstęgą miłości, zaś w zachodniej wichrzył znów upiór heleński.
Wprawdzie zmusił Teodozyusz kłótliwość sekciarzów do milczenia i zdeptał dumę pogan, ale imperator był mimo swojej „boskości” i „wieczności” tylko śmiertelnikiem. Zmiana monarchy mogła zniweczyć owoce bohaterskich wysiłków czterech wieków. Dowiódł Julian Apostata, ile krzywdy potrafi wyrządzić jeden człowiek sprawie najświętszej. Panował on zaledwo trzy lata, a w tym krótkim czasie odpadło od Chrystusa tysiące serc, przerażonych niełaską imperatora. Gdyby Opatrzność, czuwająca nad dziełem swojem, nie była przecięła jego wrogiej dla Kościoła działalności, byłby bez tortur i więzień, bez sędziów i katów, jedynie mocą swojego stanowiska, cofnął prawidłowy rozwój nowego porządku o kilka pokoleń. Dowiódł także bunt uzurpatora Maksyma, iż poganie nie stracili jeszcze nadziei zwycięstwa.
Wszystko to widział Ambrozyusz, przeto troskał się i szukał środków do wzmocnienia chrześciaństwa, nie łudząc się powodzeniem chwili. Po Teodozyuszu i Walentynianie II mógł przyjść imperator pogański, a wówczas...
Myśl ta odebrała biskupowi ochotę do spoczynku. Podniósł się na ławce, odsunął zasłonę karety i puścił wzrok zadumany po bogatych równinach północnej Italii.