Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/063

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lektyki, krzesła przenośne, rydwany i karety przed Atrium Westy[1]. Senatorowie i rycerze, mężczyźni i kobiety, tłoczyli się do Fausty Auzonii, aby jej hołdem swoim dowieść czci dla stanowiska, jakie zajmowała.
Trzeciego dnia, w godzinach poobiednich, ustał ruch przed domem westalek. Fausta Auzonia, znużona troskliwością prawowiernych Rzymian, spoczywała na dziedzińcu, na poduszkach sofy z drzewa cytrusowego. Miała ona na sobie zwykłą białą suknię kapłanki bez płaszcza i welonu.
Jak w domach prywatnych, był i kryty dziedziniec westalek czworoboczny, podłużny, otoczony z czterech stron dwoma rzędami kolumn korynckich. Na samym środku mozaikowej posadzki znajdował się basen, przeznaczony do przechowywania ryb, a po obu jego stronach tryskały z paszcz bronzowych wilków strumienie wody, opadającej z cichym szmerem do konch z czarnego marmuru.
Gdyby nie posągi zmarłych arcykapłanek wielkości naturalnej, ustawione pomiędzy kolumnami, nie różniłby się dziedziniec weslalek niczem od peristyliów w domach zwyczajnych. Ale one, poważne i białe przypominały profanowi, że wstąpił w progi przybytku czystości i modlitwy.

Właśnie opuścił Faustę Auzonię rój strojnych patrycyuszek, które męczyły ją przez pół godziny zdawkowemi uprzejmościami. Zostały przy niej tylko

  1. W czwartem stuleciu krążyły już w rzymie wozy podczas dnia.