Strona:PL Teodor Jeske-Choiński Ostatni Rzymianie Tom I.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szukając u nich pomocy przeciw potężnej fali nowych idei i nowych ludzi, która zalewała zewsząd cesarstwo.
Jeszcze raz, przed samym zgonem, buchnął wysoko płomień wiary grecko-rzymskiej, jeszcze raz przeraził chrześcian, zanim zgasł na zawsze.
I znów, jak dawniej, przed erą imperatorów, jak w ubogim, „drewnianym,“ ale uczciwym, bohaterskim Rzymie, oddawali możni panowie córki swoje w służbę Westy i do furty zacisznego schroniska świątobliwych dziewic stukały troski niedobitków wielkiego narodu.
Wypadek, jaki spotkał Faustę Auzonię, dotknął żywo wszystkich pogan. Galilejczycy znieważyli kapłankę Westy! — podawano sobie z ust do ust, w pałacach i na poddaszach, w sklepach i warsztatach. Gdyby nie surowy zakaz konsula, przybity na kolumnach portyków świątyń i na posągach, byłby lud pomścił krwawo na chrześcianach obelgę, wyrządzoną westalce.
Nazajutrz, po rozruchach ulicznych, ciągnęły od samego rana ze wszystkich dzielnic miasta w stronę Palatynu gromady rzemieślników i otoczywszy Atrium dziewic, wołały dopóty, dopóki się Fausta Auzonia nie ukazała na balkonie domu. Lud, uspokojony widokiem kapłanki, witał ją okrzykami radości i rozchodził się do zwykłych zajęć. Powtórzyło się to aż do wieczoru kilkadziesiąt razy, cały bowiem Rzym pogański chciał się własnemi oczyma przekonać, że stróżka jego świętego ognia żyje.
I stany wyższe wzięły udział w tej demonstracyi narodowej. Przez dwa dni zatrzymywały się