Pałac Aureliusza Symmacha, stojący przy ulicy Tryumfalnej w Rzymie, otworzył pierwszego listopada roku trzysta dziewięćdziesiątego pierwszego po Chrystusie bramy swoje na rozcierz dla krewnych, przyjaciół i klientów.
Ogromny dom tonął od dachu do progu w wieńcach z mirtu i bluszczu. Cały tydzień stroili go niewolnicy. Na kolumnach portyku, okręconych zwojami winogradu, rozpięli białe kobierce, wody fontan zaprawili barwnemi olejkami, ścieżki ogrodu pokryli liliowym kwiatem szafranu.
Jeszcze zmrok wieczorny nie starł ze szczytów świątyń i gmachów rządowych ostatnich odblasków zachodzącego słońca, kiedy się w mieście zaroiło, jak w ulu na wiosnę. Wcześniej, niż zwykle, zamykali kupcy sklepy, zwijali handlarze stragany, odkładali rzemieślnicy narzędzia. Kto posiadał, jako wolny obywatel, prawo do noszenia togi, ten zarzucał ją