Strona:PL Tegner - Ulotne poezye.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Jakub Faxe.
Tren
do rodziców zmarłego przyjaciel
a

Przyjaciele płaczą w Lund; —
śmierć więzy już rozerwała, —
z domu do domu bieży
i co najlepsze wybiera. —
Ojca wyrywa z łoża
od bliźniąt sennych kolebki, —
narzeczonych rozrywa, —
syna od matki spłakanej! —
Drżący otwieram listy,
bo każdy jest pocztą Hioba, —
kryje łzy i boleści
czarną sygnetu osłoną. —

Zacny Jakubie! i ty —
świętą drabiną Jakuba
w górę za wcześnie idziesz! —
mogłeś się u nas zatrzymać!...
Zmienne czasu koleje —
za wieczną powagę w górze,
ziemskiej doli nadzieje —
za spokój dałeś na niebie!
Dobra to jest zamiana,
wiem o tem! — lecz byłbyś z nami
chętnie jeszcze pozostał,
przez wszystkich tak ukochany! —
Powtarzaliśmy nieraz, —
że jak glob słońcem ogrzany,
takiem to słońcem z góry —
„prawdą“ twa dusza natchniona!
Wszyscyśmy go kochali!...
skarby w nim były ukryte
jakby złoto prawdziwe,
w sklepieniach ducha chowane. —
Próżność, — mawiano często,
niech się po świecie rozszerza,
ale kto głębiej sięga —
niech myśli — milczy i słucha! —
Ty nie zawsze milczałeś
tam, gdzie o prawdę chodziło, —