Strona:PL Tegner - Ulotne poezye.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie odmawiaj nigdy dłoni,
Niechaj szczęście w bratniem kole
Twoje własne szczęście słoni,
Niechaj świeci na Twem czole!

Gdyś zapoznan i stroskany,
Gdy zawiodą Cię nadzieje,
Z za więziennej życia ściany
Patrz w niebiańskich gór wierzeje —
Gdzie duch zemsty w czarnej chmurze
By zagasły, pożar spada
I gdzie miłość, świecąc w górze,
Po prawicy Bożej siada.

Gdy za gwiazdą młody bieżysz
Do Edenu w życia progi,
I gdy sercem się odświeżysz,
Kochaj szczerze skarb twój drogi; —
Pij z złotego serc kielicha,
Niech zamilknie troska w łonie,
Nim zmęczony zejdziesz z cicha
W lat późniejszych zimne błonie.

Ty, coś zawsze szedł szczęśliwy,
Przez żywotne twe koleje;
Bądź do końca sprawiedliwy,
Nim siwizną włos zbieleje —
Niechaj domu praca chroni,
Ty spokojnie stój u proga
I gościnnej użycz dłoni
Dla przyjaciół — i dla wroga.

Gdy ostatnim już kamieniem
Piramidę życia złożysz,
To z spokojnem nań sumieniem
Oczy w przeszłość twą otworzysz, —
Bo wiesz kędy duch twój spłynie
Po za ciche śmierci morza! —
..............
W dobrych duchów to dziedzinie
Dobre strzegą — twego łoża!

Więc czyń dobrze, póki pora,
Pókąd idziesz życia torem —
Nie obawiaj się wieczora,
Bo śmierć będzie — życia wzorem! —