Strona:PL Tegner - Ulotne poezye.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I z ojcowych gór już dzwonią
Walki i gromów — chorały, —
Piersi nasze kraj osłonią
By puklerzem czci i chwały!

W Lidskialfie Odin nas strzeże
I utrzyma tron w swej dłoni,
A choć Lokke broń już bierze —
Choć Baldera mieczem goni,
On osłoni grom w tej chmurze...
Już się Aza-Thor porywa,
Potęgi młotem grzmiąc burze —
Pioruny ciska — i zrywa!...

W około białych Urd’ zdrojów
Skuld tam stoi na wyżynie,
Wśród nocy czarnych Zawojów
Ustawia runy w głębinie. —
Bogini! wpiszesz te dzieje
Narodu — do ksiąg niedoli?...
Rzuć w jakiekolwiek koleje —
Lecz nie w przekleństwo niewoli!

Niewolnik niechaj się sroma
Groźnego czasów pochodu; —
Ja w góry pójdę — by doma
Zwycięztwo wróżyć narodu,
Pókąd się nasi nie wrócą
Z zwycięztwa wieńcem na czole
I pókąd go nic zanucą,
Ja pieśnią wróżyć go wolę!

Więc pijmy napój dziś świeży
Wiary — miłości — nadziei —
Za zdrowie naszych rycerzy! —
Pijmy za zdrowie dziś Svei!
A kiedy Rota nas z góry
Zawezwie w ojców dziedziny,
No! to już wtedy raz wtóry,
Wypiją zdrowie jej syny! —[1]

  1. Gromowych wozów drużyna.
    Poeta wspomina czas wojenny poczynającej się z wiosną burzy roku 1812. — Gromowemi wozami nazywa armaty.