Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ingeborga.
Natychmiast jedziesz i dziś mię opusczasz?

Frytjof.
Ty jedziesz ze mną.

Ingeborga.
Frytjotie! co mówisz!
Z tobą? mam jechać? to rzecz niepodobna!

Frytjof.
Czemu? wysłuchaj wprzódy nim odpowiesz. —
Helg, brat twój mądry, widać niepamięta,
Że jarł Angantyr był zarówno twego,
Jak i mojego przyjacielem ojca;
Że może zechce dobrowolnie spełnić
O co poproszę; jeśli zaś nie spełni,
Toć mam u boku krasomówcę, który
Językiem ostrym przekonywa dzielnie!
Wtedy Helgowi wyszlę jego złoto,
I tem zasłonię nazawsze dni nasze
Od noża, którym król-obłudnik sięga!...
Potem, o piękna Ingeborgo! wzniesiem
Żagiel Ellidy nad nieznaną flagą!
Fale, kołysząc nas zlekka, przyniosą
Do spokojnego, przychylnego brzegu,

    nych, w dolnej części Niffelhemu (piekieł). Wrota Nastrandu obrócone były ku północy, a ściany z gadzin i wężów jadowitych uplecione. Pascze wężów, ku środkowi budowy skierowane, wylewały z siebie tak wielką ilość trucizny, że z niej formowała się głęboka, bystro kłębiąca się rzeka, po której potępieni brnąć ustawicznie musieli. — Tej karze jednakże ulegali tylko: zbójcy i krzywoprzysiężcy.