Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jak źródło Urdy?[1] tak czystą, niewinną.
Jak Gefijony[2] marzenie poranne?
Słońce, gdy spotka rozkochaną parę,
Czyliż swój piękny wzrok od niej odwraca?
I Noc gwiazdzista, smutna Dnia wdowica,
Jakkolwiek tęskna, jakkolwiek bolesna,
Czyliż z uśmiechem przysiąg ich nie słucha?
Ma-ż być przestępnem pod stropem przybytku,
Co nie jest takiem pod sklepieniem Nieba?! —
Kocham Frytjofa! — tak! ilekroć sięgam
W przeszłość, ilekroć pamięcią w niej szperam,
Widzę, żem zawsze kochała Frytjofa,
Że miłość moja — rowiennica moja! —
Gdzie jej początek, niewiem; ba! nie pomnę,
Czy była w życiu mem choć jedna chwilka,
W którejbym jego nie nosiła w sercu! —
Jak owoc w koło swego ziarna rośnie,
Pełnieje i, pod promieniami słońca,
Nabiera barwy, dojrzewa, — tak właśnie
I jam pełniała, rosła, dojrzewała,
Około ziarna duszy mej — miłości.
Przebacz, Balderze! jak’em tutaj weszła
Z sercem mu wiernem, tak z wiernem ztąd wyjdę.
Nawet gdy Bifrost przekroczę, gdy stanę
Przed licem wielkich, nieśmiertelnych Asów,
Miłości mojej przed nimi nie skryję.

  1. Źródło Urdy, tak przezwane od najstarszej z Norn Urdy (przyp. 13), że płynęło podle pałacu, w którym te boginie mieszkały, a który, jak wiadomo, wznosił się pod konarami Drzewa-Czasu, t. j. Wiązu Igdrasylu. Na równinie, u źródła, odbywały się codzienne posiedzenia bogów. Woda źródła, przezroczysta jak kryształ, — uważaną, była za najświętszą na święcie. Każdy przedmiot, który zanurzano w tej wodzie, nabierał barwy białej błysczącej, jaką ma plewa jajowa. Dwa stare, wielkie łabędzie, praojce ziemskich tego rodzaju ptaków, pływały poważnie po źródle i nóciły pieśni śmierci tym, kontu żywot Norny skracały. Ziemskie łabędzie śpiew ich powtarzały.
  2. gefijona — bogini czystości panieńskiej. Do jej pałacu przenosiły się dusze wszystkich niewiast, zmarłych w dziewictwie.