Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tu Frytjof Ellidę odwiąże i ruszy;
Wytęża się żagiel, wał pchnięty się puszy;
Smok piersią potężną toń pruje,
I pęd swój ku synom Belowym kieruje.

W tym dniu konungowie nad ojca kurhanem
Siedzieli na sądach przed ludem zebranym;
Aż głos się Frytjofa rozlega
I wkoło doliny i góry obiega. —

»Przyszedłem, królowie, o siostrę was błagać...
Lecz, jeśli się ręki jej ważę domagać,
Toć idę za tém przeświadczeniem,
Ze związek nasz stałem był Bela życzeniem.

»Wychował nas wspólnie w Hildinga zagrodzie;
Jak młode dwa drzewka, tak rośliśmy w zgodzie,
Aż wierzchy się nasze spotkały,
I złote je Frei przepaski związały.

»Nie królem, nie jarłem był Torsten — a przecie
Skald imię Torstena rozsiewa po świecie;
I głazy wam świadczą runami,
Jakiemi Frytjofa ród słynął czynami!

»Nie trudno mi zdobyć królestwo — lecz wolę
Posiadać ojcowski brzeg, orać swą rolę,
I bronić orężem, bogaty,
Wasz pałac, konungi, i ubogie chaty!

»Pod nami grób Bela — w tej świętej zaciszy,
Król — ojciec wasz — każde me słowo dziś słyszy,
A słysząc przemawia wraz zemną,
By prośba Frytjofa nie była daremną.