Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W miarę jak śpiew się przeciąga, dusza młodzieńca z padołu
Leci ku Walaskialfowi.[1] Zemsta, nienawiść, topnieją,
Jak skał lodowe pancerze, kiedy je słońce ogrzeje;
Ocean sczęścia, zachwytu, pierś bohatera przepełnia;
Już on marzy, że tętno matki przyrody o jego
Serce uderza; że trzyma cały świat w swojem objęciu,
I że przed okiem Baldera, z Niebem i Ziemią się godzi
Wtem Arcykapłan wstępuje — Nie jest to młodzian zaiste,
Ale ma rysy urocze, piękne jak rysy Baldera,
Kibić wyniosłą, twarz słodką, brodę falami srebrnemi
Na dół do pasa płynącą. Jakieś nieznane wzruszenie,
Jakiś szacunek głęboki, wstrząsł dumną duszą Frytjofa.
Chyli on orle przyłbicy skrzydła pokornie przed starcem,
Który nań patrzy spokojnie i temi słowy go wita:
Synu mój! przyjm pozdrowienie! Długo na ciebie czekałem;
Przyjm pozdrowienie i mowy starca wysłuchaj z uwagą. —
Lubi się błąkać po morzu Siła, nim unużona
Spocznie pod strzechą rodzinną. — Thor, bóg piorunu, nie mało
Odbył, wiesz, wypraw do kraju, kędy ród mieszka olbrzymów:
Ale pomimo dziwnego pasa, pomimo żelaznych,
Ciężkich rękawic — on dotąd zła niewytępił do sczętu;
Dotąd na tronie zasiada Lok-groźny władca Utgordu.
Siła-bo Zła nie wytępi, które też samo jest siłą
I występuje do walki. Zbożność gdy nie jest oparta
Na niewzruszonej podstawie, jest jak to słońce niknące,
Co się acz spuscza na łono rozkołysane Egira,
Oprzeć nie może, i z ruchem fal się to wznosi, to spada.
Ale i Siła, gdy nie jest na pobożności oparta
Sama się trawi i nisczy, jak ów złożony w mogile
Oręż rdzawieje i znika. Siła bezbożna jest smutnem
Pjaństwem żywota — nad czaszą czapla wciąż tkwi niepamięci[2].
Wszak upojony gdy człowiek do przytomności swej wraca.
Czyż się nie wstydzi sam siebie? Siłę wszak ziemia wydała —

  1. Wyrażenie przenośne zamiast: ku niebu. Walaskialf jest nazwa pałacu, w którym mieszkał bóg zimy, syn Odyna, w trzeciej części Zodyaku (Wodnik — Styczeń).
  2. Wyrażenie Eddy poetyckiej.