Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oboje wiosło, jak trzcinę suchą,
Albo stal kruchą, w kawały łamie. —
Nowy dzień nastał. — Po za gór wałem
Słońce szkarłatem lśni okazałym.
Poranny zefir od brzegu wieje,
I żywe piosnki po morzu leje.
Budzą się fale, skaczą wesoło,
Ellida dumne podnosi czoło,
Sadzi przez wałów srebrzyste grzbiety —
Lecz smutny pan jej, patrząc niestety!
Ku stronie świętej, zkąd wyrzucony,
Takiemi stronę tę żegna tony:

»O czoło ziemi, kraju mój drogi!
Północne twoje rzucam rozłogi!
Z dumą, żem syn twój, idę w świat nowy —
Piastunie dzielnych, bywaj mi zdrowy!

»Latowe słońce, Walhalli tronie,
Tu oko twoje i w nocy płonie!
Roju Gwiazd! czyste tło lazurowe
Jak duch rycerza! bywajcie zdrowe!

»Skaliste Góry, stolice Sławy,
W runy pocięte Thorowe ławy!
Jeziora modre, szer granitowe
Pokłady, Wyspy, bywajcie zdrowe!

»Kurhany ojców, tkwiące nad brzegiem,
Owiane wonnym lipowym śniegiem,
Kędy o zmarłych zdanie surowe
Wydaje Saga, bywajcie zdrowe!

»Cieniste gaje, gdziem szukał chłodu,
Gdziem nad stłumieniem igrał za młodu,
Widzę was jescze, druhy majowe,
Świadki mych zabaw! — bywajcie zdrowe!