Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
∗             ∗

Gęste płyną śniegi
Z chmury nieskończonej!
W pomost i osłony
Ciężko bije grad!
Toż Ellida, z każdej strony,
W ciemnym nurza się tumanie;
Mroczno, chłodno, jak w kurhanie,
Kędy martwiec posadzony. —
Odmęt czarami brzemienny
Rwie się górą, pęka dołem,
I jakby zlany z popiołem
Grób otwiera się bezdenny! —
»Sine łoże Rana[1]
Ściele nam w tym grobie —
Ale mój — przy tobie,
Ingeborgo, wczas!

Ha! drużyna raźnie
Wiosłami kołysze!
Elida dopisze,
Wyniesie ztąd nas!« —

∗             ∗

Lecą wprost na rudel
Nowe wałów hufy!
Od przodu do rufy
Kryją, płóczą most! —
Wódz manelę z ręki zrywa
Złotą, marki trzy ważącą,
Jak poranne słońce lśniącą,
I z pokrowca miecz dobywa.

  1. rana, bogini morza, żona egira (przyp. 46).