Strona:PL Tegner - Frytjof.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Coraz tężej żagiel dmie się,
Coraz ostrzej smok tnie tonie,
I wprost ku zachodniej stronie
Leci z prądem, co go niesie. —
»Miło się pasować
Bracia z huraganem!
Huragan z Normanem
Lubią w morzu żyć!

Wstyd by okrył moją
Ingeborgę drogą,
Gdybym dziś przed trwogą
Chciał się na ląd skryć!« —

∗        ∗

Rośnie wał — wzburzone
Męty grzmią w głębinach;
Biega świst po linach;
Trzesczy statku dno!
Lecz się niech, jak chcą, bałwany
Kupią, srożą, zgubą grożą:
Ręka bogów zbudowanej
Ellidy groźby nie trwożą. —
To, jak gwiazda spadająca,
Snuje w wirach szlak znikomy;
To jak sarna, z skał lecąca,
Przeskakuje bezdnie, stromy! —
»Słodszym był w świątyni
Całus Ukochanej,
Niż bryzg słonej piany,
Co go ciska wir!

O, i słodziej było
W objęciu Ją trzymać,
Niźli twardy imać
Skrzepłą ręką stér.« —