nych kolumn, przypominają ci znowu ciszę ślicznej ruiny Heidelberskiej – i nasze, nieopisanego wdzięku, relikwie niepoczczonej przeszłości, stojące w gruzach wielkich i cudnych, od Tenczyna do Ostroga, od Czorsztyna do Olsztyna, od Odrzykonia do Lanckorony, od Malborka do Ławry – od Kowna do Orszy!... A tak mało dłoni młodzieńczych, co by z zapałem ująwszy kij pielgrzymi, wytyczyły sobie podróż po kraju od morza do morza, zbadały lud, pomniki, przeszłość, obecność – zdały z nich sprawę przyszłości, i obeznawszy się z Europą, jedno przeciwstawiły drugiemu! Sporność jednak w wzwyż wspomniana w architekturze może łatwiuteńko przejść groblę ładu. – W zestrojeniu bajecznym i dziwnie zgodnem, podziwiałem renesans z gotycyzmem w kościele San Vincente na przedmieściu Belem pod Lizboną – klasztor obok zrujnowany harmonijnie zestraja w sobie gotycyzm, renesans i maurytanizm, nie liczny z szczęśliwych wyjątków. Nigdy zdaniem naszym barbarzyństwo ikonoklastów nie doszło do tej potęgi, co wandalizm Karola V, gdy wśród przepysznej Moszei, [1] tej królowej arcytworów wschodniej fantazyi, w Kordui, kazał wznieść w środku katedrę gotycką. – Piękna ona i niknie wprawdzie w ogromie harmonijnej Moszei, opartej na lesie dziewiczym marmurowych kolumn, lecz to zniszczenie jej środkowej części godne jest burzyciela Rzymu –, czego sam później miał
- ↑ Moszea - świątynia muzułmańska, meczet.