pozwolenia, droga pani, i przybywam na część lata. – Moja konna jazda, co mi proszę wybaczyć, zrobiła wielkie sukcesa – zresztą mnie godnego wzmianki, zestarzałam się bardzo. Czuję się bardzo osamotniona, ale pomówimy o tem nad tym Bohem rusałczanym, o którym tyle marzyłam!!...”
Moja mamo, daruj mi ten list!...
Ho! ho! ho! Cóż się to z nami dzieje? Pan, co nie wierzyłeś w spotkanie kobiety sobie podobnej…. Ha! Kiedy tak, to powiem ci, że was od dawna miałam na myśli.
O, co w to – to nie wierzę – list prawie każdej kobiety jest fatą morganą jej istoty – mogę wiele powabu znaleźć w jej obcowaniu – ale kochać?... ha! ha!... ja zakochany, marzący po księżycu!... – tylko spotkał kogoś zupełnie nowego, niewidzianego dotąd….
Jesteś poetycznym racjonalistą, to ma dwie strony. – Los jej równie oryginalny jak życie. – Szesnastoletnią dziewczyną wydana przez ojca despotę za starca.
Co za zbrodnia!