Ta strona została skorygowana.
O ty cudów ustronie bezbrzeżnej piękności!
Na wzgórzu winnic krzyże, posągi, mogiły,
A z nich oko szaleje wśród orlej radości
Po przestrzeniach jeziora, co się zbłękitniły.
Nad niemi Alpów szczyty, kopuły bez końca,
Rosną po sobie — lecą — aż w objęcie słońca.
Jezioro błyska masztów śnieżnemi skrzydłami,
Jak turkus roztopiony, już drży gwizd iskrami.
Tu nie dąb, ale dramat szumi z nad mogiły,
Nie gwar lipy tu szemrze — to jest epopeja;
Nie brzoza – to elegia; księżyc jak nadzieja
Wstaje; ich chór mi szumi imię Polski miłej!...
I stałem zczarowany na górze wyniosłej,
Aż mię skrzydła mej pieśni do Polski odniosły!...