Strona:PL Tadeusz Michał Nittman - Balladyna - komentarz.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

AKT IV, Na zamku Kirkora zgromadziła się okoliczna szlachta na ucztę. Na naczelnem miejscu siedzi Grabiec — król dzwonkowy — który zapomniał już o swych afektach do Balladyny i niefrasobliwie obecnie spija jej wino. Rozmowa toczy się o herbach. Goście zapytują panią domu o jej pochodzenie. Kostryn odpowiada za nią, mianując ją księżniczką Trebizondy (Trapezunt nad Morzem Czarnem). Na to wchodzi matka Balladyny, której samotne siedzenie w wieży znudziło się i przyszła też do sali jadalnej, głodna. Służba jej nie puszcza, ona jednak staje rozżalona przed córką i robi jej gorzkie wymówki. Ta wypiera się jej, twierdząc, że to obłąkana, a wstydząc się matki wieśniaczki, każę ją wypędzić za wrota, na dwór, na deszcz i burzę.
Wtem — tentent, przybył Grafa goniec i opowiada o zabiciu uzurpatora, Popiela IV., przez Kirkora i o zdobyciu Gniezna, którego lud chciał go obwołać królem, ale on godności nie przyjął, zachowując ją dla tego, kto się zjawi w starej, cudownej koronie Popielów, zwanej „Żmije Oko“.
Szlachta, słysząc to, patrzy na Grabca, którego skronie właśnie taka wieńczy korona i wiwatuje na jego cześć. W duszach Balladyny i Kostryna, przysłuchujących się temu, lęgnie się nowy plan zbrodniczy. Na razie zapraszają jednak dalej do picia. Wtedy Grabiec wręcza Chochlikowi swoje berło z gałązki wierzby zrobione i poleca zagrać piosenkę. Berło — fujarka wygrywać poczyna pieśń, wziętą znów z ballady Chodźki „Maliny“, która skarżąc się opowiada o dwóch siostrach, co poszły w las malin szukać i o tem, jak jedna drugą przebiła nożem… Balladyna słucha zmieszana coraz bardziej — przerażenie jej rośnie — a gdy wkońcu ukazuje się jej cień Aliny