Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W zachowaniu się i rozmowach obywateli Antonio Olyntho zauważyłem ogromną różnicę od czasu mego stąd wyjazdu: wzrosła i spotężniała świadomość narodowa. Na skutek odgłosów szalejącej burzy dziejowej, której dalekie echa dolatywały nawet tu, do zapadłego kąta Ameryki Południowej, myśl tych ludzi, zasklepiona w drobiazgach życia codziennego, jęła wyrywać się z borów brazylijskich i wędrować hen, za ocean — do krainy przodków...
Przestali nazywać Polskę „starym krajem“, jeno mówili: „tam, u nas“. Legjony Piłsudskiego były przedmiotem najżarliwszych rozpraw i gorących sporów. Obawiano się, że Prusacy nie dopuszczą do dalszego rozwoju samoistnej polskiej siły zbrojnej. Wzmogła się niesłychanie ofiarność na cele narodowe polskie. Niestety! zawiodła inteligencja. Zamiast zawiesić w obliczu groźnej chwili wszelkie porachunki partyjne i wspólnemi siłami robić, co można, dla Ojczyzny, podzieliła się na dwa wrogie obozy: germanofilów i germanofobów — które poczęły zwalczać się nieubłaganie, nie przebierając jak zwykle w środkach, nie cofając się przed insynuacją, a nawet oszczerstwem. Doszło do wzajemnych pomówień o niewłaściwy użytek funduszów, zbieranych na cele narodowe. Istniała przeto wielka obawa, że walka ta, prowadzona na łamach dwóch