Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ści, z zapamiętaniem oddawały się łowom i zkolei z łatwością stawały się moim łupem.
Z mrówkami miałem na Terra Vermelha inną jeszcze, tym razem dosyć przykrą przygodę. Na gałęziach wysokiego cedru spostrzegłem ciekawy okaz tangara (Orchesticus abeillei). Po strzale ptak spadając uwiązł w widełkach gałązek i zawisł w powietrzu. Wdrapawszy się na drzewo, by dostać zabitego ptaka, uczułem nagle silny, palący ból w ręku, za którym nastąpił drugi, trzeci już po całem ciele — i, jak ogniem prażony, jąłem zsuwać się błyskawicznie na dół. Stanąwszy na ziemi, pozdejmowałem odzież, by uwolnić się od zjadliwych napastnic, i wówczas dopiero spostrzegłem, że na gałęziach drzewa bujają się słynne wiszące ogródki, utworzone ze znoszonych przez mrówki (Camponotus femoratus) drobnych cząsteczek ziemi, spowitych następnie w usypane barwnem kwieciem rośliny ananasowate (Bromeliaceae). Dostępu do swych ogródków mrówki bronią z zaciekłością i tylko szybkości ruchów zawdzięczać mogłem, że nie zostałem dotkliwiej poszwankowany.
Powracając obładowany zdobyczą, zabitą na ciągu mrówek, spotkałem znowu rodzinę wyjców (Alouatta coraya), składającą się z 5-u członków. Teraz rodzina spożywała w skupieniu jakieś roślinne dary boże; przewodził jak zwykle długobrody patrjarcha,