Strona:PL Tadeusz Chrostowski-Parana.pdf/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miałem sposobność napotkać, miałbym wiele do powiedzenia i pisząc mam się wciąż na baczności, aby nie przeładować opowiadania nadmiarem szczegółów.
Gdy opuściłem jeziorko i przeniosłem się do lasu, ujrzałem na wstępie pochód wielkich, drapieżnych mrówek (Eciton). Pochód taki rozciąga się na setki metrów: jak bystry strumyk płynie czarna armja mrówek, niszcząc po drodze wszystko, co żyje. Nietylko owady i drobne kręgowce padają ofiarą najeźdźców; znane są przykłady śmierci dużych zwierząt, pozbawionych możności ucieczki: naprzykład z pewnego psa, pozostawionego na uwięzi, znaleziono jedynie oczyszczony dokładnie przez mrówki szkielet.
Mnie atoli pochód mrówek dostarczył okazyj niezmiernie cennych. Maszerująca armja płoszyła mnóstwo ukrytych w trawie owadów, to też całe gromady owadożernych ptaków korzystały z doskonałej sposobności uraczenia się nimi bez trudu i dosyta. Nader lękliwe, zazwyczaj kryjące się bojaźliwie w trawie ptaki z rodziny Pteroptochidae, np. rzadki i trudny do zdobycia Scytalopus, lub niezmiernie ostrożne mrówkołowy (Formicariidae), jak Grallaria, których głos jedynie znałem, rozlegający się w rannych godzinach w puszczy niby srebrny dzwonek — ukazywały się teraz gromadnie i, zapominając o zwykłej ostrożno-