Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i żywił poetów, gdy przeciwnie Michalika jeżeli nie żywili, to bogacili artyści. Obrawszy sobie na siedzibę jego lokal będący w pobliżu Szkoły Sztuk pięknych, byli jego stałymi gośćmi, wprowadzili tam swoje zabawy, które ściągnęły tłumy innych gości, rozsławili jego „Jamę“ na całą Polskę, podnieśli ogromnie jej wartość handlową, ozdobili ściany malowidłami i konceptami, zostawili, po pańsku, wiszące na nich obrazki (samego Wojtkiewicza z dziesięć sztuk!) etc. Dzięku temu Michalik sprzedał swój lokal za znaczną wówczas sumę, i do dziś dnia ta tradycja artystyczna stanowi cenny kapitał handlowy dla jego następców. To są prezenty, jakie artyści zostawiają w lokalach, do których raczą zachodzić na wódkę; nietylko nie są przyczyną bankructwa, ale przeciwnie źródłem bogactwa. Płacą jak każdy inny, a kiedy odchodzą, zostawiają wspaniały napiwek w formie dzieł sztuk i legendy.
Wogóle do bajek wartoby zaliczyć lekkomyślność artystów, życie kosztem burżujów, etc. Oczywiście, zdarzają się różne typy; nie byłby niczem dziwnem nieporządek życiowy u ludzi, którzy żyją niejako w innym wymiarze, których i praca i dochody są niestałe, którzy sami wciąż padają ofiarą niesłowności, wyzysku i szalbierstwa przedsiębiorców, żywiących się na ich dziele. Z artystów, których znalem osobiście, nieskończenie większy procent przypada na lu-