Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzędu „utworów kloacznych“, przyczem w „używaniu brudnych słów i obrazów“ dano mi za poprzedników Żeromskiego i... Wyspiańskiego. W dziesięć lat potem, autor tej recenzji, dobry staruszek Masłowski, pisał do mnie list z Bydgoszczy z nagłówkiem „Czcigodny Panie“... A dziś raz po raz jakiś ojciec ojczyzny klepie mnie po ramieniu i mówi: „Ach, panie Boyu, czemu pan już Słówek nie pisze!“.
I tak jest ciągle. Kiedy zacząłem wydawać moje przekłady z literatury francuskiej, obwołano mnie pornografem; dziś p. minister spraw zagranicznych mieni mnie publicznie swoim najużyteczniejszym współpracownikiem. Więc właściwie w czem?
Jakiś mój wierszyk ś. p. Wiktor Gomulicki nazwał „lekkomyślnem koźlem wierzgnięciem w stronę naszych wieszczów narodowych“. Dziś proszą mnie o wstęp do popularnego wydania Mickiewicza.
Kiedy ogłosiłem Plotkę o Weselu Wyspiańskiego, krzyczano o „zdzieraniu nimbu“ etc. Dziś Plotka o Weselu znajduje się w antologjach szkolnych i całemi kawałami cytują ją w monumentalnem wydaniu Wyspiańskiego. I tak ciągle.
Dlatego, droga pani Izo, nie przejmuję się zbytnio obelgami. Przeciwnie, kiedy dłuższy czas upłynie, a nic na mnie nie spadnie, zaczynam się niepokoić, że się już zużyłem, że staję się narodowi niepotrzebny. A przeciwnie, kiedy mi wy-