Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pijane dziecko we mgle.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zgwałcił w piątek mniszkę lub zaźgał policjanta. Oglądam prześliczną czytelnię, w kształcie rotundy okolonej półkami książek. Oglądam salę posiedzeń, całą z czarnego dębu, ze srebrno-zieloną kopułą; sala (objaśnia mnie gospodarz), której wygląd zewnętrzny tak nastraja, że nikt tam w czasie obrad nie mówi głupstw. Nie mamy czasu obejrzeć sali bilardowej, ale opowiadają mi o tym unikacie w swoim rodzaju, gdzie każdy bilard — a są najlepsze w Warszawie — projektowany jest przez artystę. To już rozpusta sztuki! I kolejarze nasi cieszą się jak dzieci tem wszystkiem, i serce im rośnie, kiedy słyszą od zagranicznych gości, że ich dom jest czemś co niema równego w Europie. I we mnie, kiedy to widzę, topnieje serce starego kolejarza.
Stanowczo jesteśmy na progu nowej epoki. Kiedy mieszkałem w Krakowie, grywałem w bridża w t. zw. kasynie końskiem, aljas „magnackiem“, w pałacu przy ulicy Wolskiej. Wpuszczono mnie tam, bo miałem krewnych na wsi. Było to podczas wojny i tuż po wojnie. Boże! co tam było za kutwiarstwo! czegoś podobnego w życiu nie widziałem! Kiedy się zdarło sukno na jedynym bilardzie, dano nowe takie, że nie można było grać, bo włos lichego materjału chwytał kule nakształt mazi... Sukna nie zmieniono, bo „ciężkie czasy“, i bilard stał bez użytku, czasem książęta grali na nim z hrabiami w hapankę. O pierwszej wyrzucano ich, bo