Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Pani Hańska.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skiego otrzymał Balzac dnia 6-go stycznia r. 1842. Miał wówczas lat blisko czterdzieści trzy: zmęczony był już mocno okresem nadludzkich prac, kilkakrotnych załamań i daremnych wysiłków. Naraz, w momencie gdy walka zaczynała mu się wydawać beznadziejna, błyska jego oczom ta najpiękniejsza nadzieja. W jednej chwili miłość jego barwi się świeżym rumieńcem. Nie chce wątpić ani na chwilę, aby się coś miało zmienić. Myśli tylko o tem, aby jak najspieszniej pognać do stóp ukochanej po nagrodę za tyle lat wierności. W niej natomiast, w pani Hańskiej, coś jakby się przemieniło. Odzywają się w niej wątpliwości, gorycze, które się nazbierały przez te lata. Odpowiada, że chce się poświęcić cała szczęściu córki; boi się tego okropnego Paryża: wreszcie pisze