Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Obrachunki fredrowskie.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A teraz, trochę psychologji. Mógłby się ktoś dziwić, skąd się bierze zacietrzewienie prof. Kucharskiego w tej materji? Sądzę, że z owego błędu[1], który popełnił w książce Fredro i komedja obca (str. 231 i nast.), suponując, że zmiana zakończenia przez Fredrę w wydaniu z r. 1839 była faktem dokonanym, na którem to urojeniu prof. Kucharski zbudował cały gmach fantazyjnych wniosków. Z błędu się oczywiście wycofał, bo był zbyt namacalny; ale z wnioskami zeń wysnutemi ani rusz nie chce się rozstać. W zaciekłości tej posuwa się aż do nazywania autentycznego zakończenia świetnej fredrowskiej komedji „podstarzałą, gipsem prószącą Telimeną”, tak jak je wprzód nazwał „ochłapem rzuconym gawiedzi”. Zatem, ochłap czy Telimena? Nauka ścisła powinna lepiej rozróżniać pojęcia.

VI. STAROPOLSKI OBYCZAJ.

Jak już zaznaczyłem w poprzednich obrachunkach, do najciekawszych rzeczy należą tu ewolucje krytyki. Wyrażają się one nietylko w ogólnym stosunku do pisarza, ale także w zmienności poglądów na poszczególne jego komedje, a nawet na osoby bohaterów. Najjaskrawiej uderza to w stosunku do pana Jowialskiego, o czem kiedyś obszerniej mówiłem. Gdy Tarnowski widzi w panu Jowialskim najmilszego pod słońcem

  1. Prof. Kucharski jeszcze w ostatnim swoim artykule stara się rzecz zaciemnić, nazywając owo swoje wyrażenie „niebardzo zrozumiałem”. Pytam się, czy może być coś zrozumialszego, niż zdanie: „redakcja definitywna ukazała się dopiero w drugiem wydaniu (r. 1839)”?