Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Post-scriptum

OBRAZ, na który składają się rozdziały tej książki, nie byłby wierny, gdyby go nie dopełnić ostatniemi biuletynami. Zatem, trzeba stwierdzić, że, od czasu jak kreśliłem moje rozważania, okupacja posunęła się na całej linji. Projekt ustawy małżeńskiej — to zdaje się już faktem — pogrzebany jest na czas nieograniczony. Równocześnie odbywa się cicha ale skuteczna praca nad przerobieniem — w sensie nawskroś reakcyjnym — wszystkich niemiłych klerowi artykułów nowego kodeksu karnego. Słowem, wystarczyło jednego gestu naszych czarnych władców, aby przekreślić dziesięcioletnią pracę komisji kodyfikacyjnej.
Przechodzę myślą, co jeszcze zaszło? Ot, incydent drobny, ale znamienny. Jednemu z głównych katolickich poznańskich działaczy, którego nazwisko widniało pod każdym manifestem »obrażonej moralności«, prokurator zmuszony był wytoczyć sprawę karną o czyny nierządne z nieletniemi, tym razem bardzo autentyczne. Paradoks dość normalny, tak samo jak to, że klerykalna Gazeta Warszawska w suto płatnych anonsach zachwala środki na spędzenie płodu (patrz Dokumenty.)