Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wogóle, gdyby wnosić z tego co znajduje wyraz w naszych pismach, możnaby nabrać przekonania o niesłychanem wręcz sklerykalizowaniu naszego kraju Niewątpliwie, biorąc zewnętrznie, Polska jest klerykalna. Kina ani dancingu nie otworzy nikt bez święconej wody. Ale klerykalna była do ostatnich czasów i Hiszpanja; pod tą powierzchnią mogą się kryć niespodzianki. Podejrzewam, że i u nas jest w tem wiele fikcji, i ta fikcja ma swoje niebezpieczeństwa. Źle jest, gdy przy machinie parowej brak jest strzałki, która wskazuje ciśnienie.
Bo, przy tych sposobach fałszowania opinji, alboż my wiemy, co nurtuje pod tą skorupą? Bodaj na wsi, tej ziemi obiecanej naszych pasterzy? Wieś! Zapewne, to jest największa siła kleru, te miljony głosów bab wiejskich, które można rzucić na szalę w dniu wyborów, te procesje, które można wyprowadzić w całej Polsce przeciw »rządowym psim weselom« p. Lutostańskiego. To jest potęga, bodaj potęga ciemnoty. Ale czy taka pewna? Niewątpliwie, nasz chłop jest silnie przywiązany do religji, do obrzędów. Przywiązany jest do religji »raczej mimo księdza, niż przez księdza«, jak to w rozmowie ze mną sformułował pewien ziemianin. Ale czy ten chłop, pilnie utrzymywany w ciemnocie, podburzany przeciw własnemu państwu, czy ten bezdomny często proletarjusz z dziesięciorgiem dzieci, targujący się raz po raz o nową trumienkę, której ksiądz mu bez dobrej zapłaty nie pokropi, będzie zawsze równie podatnym gruntem dla sobkostwa i chciwości w su-