Przejdź do zawartości

Strona:PL Tadeusz Boy-Żeleński - Nasi okupanci.djvu/010

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

poprawić. Wszystko musi zostać po dawnemu; niczego tknąć nie pozwolimy w gmachu ciemnoty i ucisku. Ktokolwiek chciałby ulżyć doli człowieka na ziemi, sprzeciwia się prawu Boga, sprzeciwia się woli bożej«.
Nie mogę w to uwierzyć. Mimo całego autorytetu tych specjalistów od interpretowania życzeń Stwórcy wszechrzeczy, nie mogę uwierzyć, aby wola boża miała być zawsze i wszędzie układna wobec bogaczy a bezlitosna dla biedaków; aby osłaniała swym płaszczem kłamstwo, okrucieństwo i chciwość. To musi być jakieś nieporozumienie. Obawiam się, że nawet modły krakowskich pań — mimo że skądinąd tak wiele krakowskim paniom zawdzięczam — nie sprawią abym w to uwierzył.
Zebrałem tedy tutaj inkryminowane artykuły, aby ułatwić ogółowi rozpatrzenie się w tym doniosłym przez swą treść zatargu. Daję je umyślnie bez zmian, tak jak były pisane[1], choćby nawet, przez wzgląd na aktualność, wymagały dziś pewnych przeobrażeń.
Niech ludzie dobrej woli czytają i sądzą.

Warszawa, w kwietniu 1932.



  1. Materjał polemiczny znajdzie czytelnik na końcu w Przypisach.